Z Agatą Biernat, tancerką, sportsmenką, Miss Polonią 2018, rozmawiamy o zarządzaniu czasem, o słabości do butów i o tym, że w swojej kolekcji ma (aż czy tylko?) 10 zegarków.
YouTime (YT):
Wreszcie udało nam się spotkać, choć przekładałyśmy tę rozmowę ze względu na Twój brak czasu.
Agata Biernat (AB):
Rzeczywiście. Każdy mój dzień wygląda trochę inaczej. Czasami w ostatniej chwili dowiaduję się, że wygrałam casting do reklamy, albo ktoś zaprasza mnie na sesję i wtedy na szybko układam grafik od nowa. Przesuwam co się da, bo muszę wstać wcześnie rano, jechać np. do Poznania na plan zdjęciowy i zacząć pracę o 9:00. Po czym spędzam tam cały dzień, by wieczorem wrócić do Warszawy. Do organizacji czasu podchodzę elastycznie, jednak muszę nim rozsądnie zarządzać.
YT:
Co Ci w tym pomaga? Czy masz jakiś swój patent?
AB:
Moim odwiecznym patentem jest planowanie i nie pozwalam sobie na zmarnowanie nawet minuty. Na siłownie chodzę rano, żeby cały proces szykowania był już po porannym treningu. Gdybym poszła po południu, kolejny raz brałabym prysznic, suszyła włosy – mam przecież długie – robiła makijaż. To 30-40 minut zabrane z dnia. Ponadto na siłownię jeżdżę już przebrana w strój do ćwiczenia. Zmieniam tylko obuwie i jestem gotowa do treningu. Oszczędnością czasu z pewnością jest też korzystanie diety pudełkowej – odchodzi mi gotowanie i szykowanie posiłków.
YT:
Diety pudełkowe zawsze mają dobrze zbilansowaną dietę, zdarza Ci się w takim razie zjeść pizzę?
AB:
No pewnie, nawet dość regularnie (śmiech). Najczęściej w weekend, kiedy trochę zwalniam tempo. Nie podchodzę do jedzenia restrykcyjnie. Ćwiczę na tyle dużo, że nie muszę ściśle przestrzegać żadnej diety.
YT:
Zawsze lubiłaś sport? On wprowadza do życia umiejętność zarządzania czasem.
AB:
To prawda. Ze sportem związana jestem od 8 roku życia, kiedy zaczęłam tańczyć w zespole tańca nowoczesnego. Od tamtej pory umiejętność zarządzania czasem była ważna. Na początku dbała o to moja trenerka. Zabierała mnie ze szkoły w przerwie między zajęciami, by znów odprowadzć mnie i inne dzieci na kolejne zajęcia. Żeby umiejętnie wykorzystać każdą chwilę wdrożony był odpowiedni system. Jestem typem sportowca, a sportowcy to ludzie, którym się łatwiej żyje w harmonogramie.
YT:
Każdego dnia trenujesz, czy czasami sobie odpuszczasz?
AB:
Oczywiście, że odpuszczam. Trenuję 4-5 razy w tygodniu, bo uwielbiam sport. Przez wiele lat pracowałam jako instruktorka tańca. Trenowałam tylko w jeden sposób, za to przez 7 godzin dziennie. Teraz mogę pozwolić sobie na to, żeby ten sport był co drugi dzień i sprawiał mi przyjemność. Mam ochotę pobiegać, biegam, mam ochotę potańczyć, idę na zajęcia taneczne. Do niczego się nie zmuszam.
YT:
Ile lat miałaś, gdy zaczęłaś prowadzić zajęcia?
AB:
Piętnaście. Żeby prowadzić zajęcia, brać udział w konkursach tanecznych i jednocześnie chodzić do szkoły, wybrałam prywatne liceum w innym mieście. Moja mama uważała, że to wymysł. Jednak ja byłam zdeterminowana. Prowadziłam zajęcia, żeby opłacić sobie czesne. Trochę pokrętna logika, natomiast dzięki prywatnej uczelni mogłam robić dokładnie to co chciałam. Po zdaniu matury zaczęłam prowadzić zajęcia taneczne dla dużych grup. I tak tańczyłam sobie po 9 godzin dziennie przez 9 lat, aż do konkursu Miss Polonia. Chciałam wtedy zmienić tryb życia, bo odczuwałam, że mój organizm przestaje wytrzymywać to tempo. W konkursie Miss Polonia znalazłam pomysł na tę zmianę.
YT:
Co dokładnie zmieniło się w Twoim życiu od momentu, kiedy zostałaś Miss Polonią?
AB:
Może zacznę od tego, że w konkursie Miss Polonia brałam udział dwukrotnie. Pierwszy raz w 2009 roku, kiedy zostałam I Vice Miss. Po 10 latach stwierdziłam, że jestem gotowa żeby zostać Miss i podeszłam do tematu bardzo honorowo. Miałam na to swoją strategię, na zgrupowaniu pierwsza się wypowiadałam, starałam się zawsze pokazać z najlepszej strony. Gdy zostałam wybrana, przestałam prowadzić zajęcia i przeprowadziłam się do Warszawy.
YT:
I tylko tyle?
AB:
Oczywiście, że nie. Zmieniłam miejsce zamieszkania, otoczenie, znajomych, sposób pracy. Nie sądziłam, że nastąpi to aż tak szybko. Obudziłam się po konkursie i nagle zobaczyłam swoje nazwisko na portalach. Przyszło do mnie wiele wiadomości, miłych i niekoniecznie. Wszyscy chcieli robić sobie ze mną zdjęcia. Kładłam się spać o 3:00 w nocy, wstawałam o 6:00, żeby w telewizji śniadaniowej powiedzieć coś sensownego. Byłam bardzo zmęczona i wypruta z emocji.
YT:
Powiedziałaś, że po konkursie spłynęły wiadomości miłe i te niemiłe. Domyślam się, że tak jest cały czas. Jak sobie radziłaś i radzisz z falą hejtu?
AB:
Różnie. Po konkursie Miss Polonia byłam tak zmęczona, że chciałam się schować w jakimś ciemnym pokoju i nie wychodzić przez kilka dni. W tym czasie niektórzy ludzie zachowywali się wobec mnie okropnie. Okazałam się kontrowersyjną miss, bo brałam udział w konkursie po raz drugi i miałam już 27 lat. Dla wielu osób miss powinna mieć lat 19. Natomiast kobieta w moim wieku powinna już rodzić dzieci i zajmować się domem. Niektórzy potrafili mi pisać, że źle mi życzą. Nie mogłam zrozumieć dlaczego…? Dlaczego chcieli mi odebrać radość z wygranej…? Przecież ciężko na to pracowałam i walczyłam o to, by spełniło się moje marzenie. Wcale nie jest łatwo wygrać taki konkurs. Odczuwa się ogromne obciążenie psychiczne, stres, bo ktoś ocenia Twój wygląd i bez względu na Twoje wysiłki i starania, nie masz wpływu na to, jak Cię oceni.
YT:
Ludziom łatwo przychodzi mowić przykre słowa, o wiele prościej, niż wczuć się w daną sytuację.
AB:
To prawda. Tylko że ja na początku nie mogłam poradzić sobie z tym, że ktoś z taką łatwością życzył mi źle. Było mi bardzo ciężko. Moi fani i przyjaciele często pisali na pocieszenie „nie przejmuj się takimi komentarzami”. Ale tym nie da się nie przejmować, to jest o mnie! Nikt nie ma prawa mnie obrażać i tłumaczyć się tym, że wyraża tylko swoją opinię, bo przecież jestem osobą publiczną. Kto tak powiedział? Jestem osobą prywatną, a to jest moja praca. Nie podpisywałam cyrografu, że od dziś staję się osobą publiczną i można na mój temat wypisywać wszystko.
YT:
Czuć, że temat jest dla Ciebie ważny?
AB:
Tak! Po wygraniu konkursu komentarze na portalach plotkarskich mógł przeczytać każdy. Dotarły również do moje mamy, dla której był to cios prosto w serce, bo wiedziała, jak dużo kosztowało mnie osiągnięcie tego wszystkiego. Najbardziej bolała mnie to, że hejt na mnie dotyka moich bliskich.
Dodam na koniec, że nadal dostaję niemiłe wiadomości, tylko już prywatnie. Uwierz mi, potrafią zepsuć mi dzień. Moim zdaniem ludzie świata show biznesu, gwiazdy, nie powinni udawać, że hejt to norma, bo w ten sposób dają przyzwolenie na takie zachowanie. Zobacz, co się dzieje w szkołach, wśród dzieci… Czytałam ostatnio raport, w którym było napisane, że największy odsetek samobójstw wśród dzieci spowodowany jest właśnie przez hejt w mediach społecznościowych i szkołach. Dzieci nie są psychicznie gotowe na taką krytykę, nie radzą sobie z nią. Miałam szczęście wychowywać się w innych czasach w mniejszym mieście, do którego właśnie przyjechałam na kilka dni – to tak w ramach dobrego zarządzania czasem (uśmiech).
YT:
Lubisz swoje rodzinne miasto? Często do niego przyjeżdżasz?
AB:
Kiedy tylko mogę. Tu mieszkają życzliwi ludzie, moja rodzina, moi przyjaciele. Zduńska Wola jest niewielka i spokojna. Przejechanie z jednego końca miasta na drugi zajmuje mi około 6 minut i to podczas korków. Wszystkie sprawy ogarniam w ciągu godziny. W Warszawie, wychodząc z domu załatwić 2 rzeczy, wracam wieczorem. I jak tu nie planować sobie dnia…? (Śmiech). Nauczyłam się poruszać po stolicy, nauczyłam się, żeby nie umawiać się na godzinę 10 w centrum, żeby nie przejeżdżać z jednej strony Warszawy na drugą po godzinie 15:00. Poza tym – być może to jest tylko w mojej głowie – uważam, że oszczędzam czas, bo wszędzie poruszam się samochodem. Moi znajomi twierdzą, że komunikacją miejską byłabym szybciej. Jednak ja uważam, że własne auto daje mi poczucie kontroli czasu oraz przestrzeń, w której słucham swojej muzyki.
YT:
Ładnie napisałaś w jednym z postów na Instagramie że „czas jest wartościowszy od pieniędzy”.
AB:
Tak, bo czasu nie da się kupić. Trzeba z niego korzystać, wstawać rano, żeby móc zrobić jak najwięcej, wyciskać z życia ile się da!
YT:
Ile Ty wyciskasz?
AB:
Łapię każdą możliwą chwilę. Teraz na przykład odwiedzam rodziców i jednocześnie mam ze sobą torbę rzeczy, które muszę sfotografować. W pracy mogę żonglować zadaniami, jednak zawsze w niedzielę siadam i piszę plan na najbliższy tydzień: ile treningów będę mogła zrobić, jakie zadania mam do wykonania itp. Oczywiście nie zawsze wykonuję wszystko, co zaplanowałam, jednak harmonogram pomaga mi w organizacji.
YT:
Mówisz, że masz rzeczy do sfotografowania. Czy prezentując produkty na swoim profilu, przygotowujesz sesje?
AB:
Tak. Bardzo poważnie traktuje firmy, z którymi pracuje – mój Instagram to moja wizytówka. Dlatego przygotowuję sesje z produktami. Współpracuję z pewną fotografką. Spotykamy się raz w tygodniu. Czasami wynajmujemy studia, czasem wnętrza. Na szczęście jestem już na takim etapie, że mogę dobierać sobie marki, z którymi współpracuję. Po pierwsze, nie pokazuję produktów, których używają wszyscy. Po drugie, dobieram je pod swój gust, swoje upodobania oraz bardzo zwracam uwagę na jakość. Jestem to winna moim fanom. Nie chce, żeby czuli się przeze mnie oszukani. Poza tym gdy zaczynam współpracować z firmą, robię to przez dłuższy czas. Mam wtedy okazje dobrze poznać produkt. Ja naprawdę noszę te zegarki, tę biżuterię, używam butów, kosmetyków, ubrań. Jeśli coś polecam, jestem do tego przekonana.
YT:
Skoro rozmawiamy już o zegarkach muszę Cię zapytać ile sztuk masz w swojej garderobie?
AB:
Może naliczyłabym z 10… Z zegarkami mam tak, że gdy zaczynam chodzić w jednym, to przyzwyczajam się do niego na bardzo długo. Mam wprawdzie podział na elegancki i sportowy, ale nie zmieniam zegarka w zależności od stylizacji. Lubię prostotę. Poprzedni model na skórzanym pasku nosiłam tak długo, aż się wytarł. Zwyczajnie przywiązuje się do zegarków.
YT:
Do czego jeszcze się przywiązujesz?
AB:
Do torebek. Mam z nimi podobnie. Mam ich może 4-5, ale gdy się uprę, nosze jedną przez cały czas. Gorzej jest z butami. Tu czuję, że przydałaby się jakaś terapia (śmiech), zwłaszcza, że współpracuje z marką obuwniczą i dostaję do testowania przeróżne modele. Dlatego w zależności od pogody, nastroju, czy pory roku, jestem w stanie zmieniać obuwie. Mój chłopak śmieje się, że niedługo buty będą na każdej półce w mieszkaniu, nawet w lodówce.
YT:
Potrafisz się zorganizować. Czy kiedyś gdzieś się spóźniłaś?
AB:
Oczywiście, chociaż bardzo tego nie lubię. Zawsze jestem przed czasem i wkurzam się na spóźnialskich. Za to, gdy wychodzę na ważną imprezę…. O której nie zaczęła bym się przygotowywać, pod koniec i tak chodzę po mieszkaniu podenerwowana, szukam albo torebki, albo butów. Wpadam na ściankę w ostatnim momencie. Pozowanie na ściance w ogóle budzi we mnie stres.
YT:
Myślałam, że można się do tego przyzwyczaić…
AB:
Można, w zależności od tego, w jakim charakterze się występuje. Gdy ktoś jest świetnym aktorem, nieważne jak wygląda, nadal pozostanie świetnym aktorem. Ja zazwyczaj występuję na ściance jako Miss Polonia i moje zdjęcia trafiają na portale plotkarskie. Wiadomo, lepiej kliknie się zdjęcie, na którym krzywo stawiam nogę lub zrobię śmieszną minę. Fotografowie tylko czekają na taki moment. Z drugiej strony ja chcę wypaść nienagannie, bo reprezentuję konkurs Miss Polonia i na końcu i tak oceniany jest mój wygląd.
YT:
No dobrze, w ostatniej chwili to nie spóźnienie. Zatem czy przybyłaś gdzieś po czasie?
AB:
Tak, i to na premierę filmu. Drzwi do sali były już zamknięte, a ja wystylizowana, wyszykowana, nie mogłam wejść. Problem w tym, że za każdym moim oficjalnym wyjściem stoją różne firmy: odzieżowe, obuwnicze, partnerzy konkursu Miss Polonia. Nie wyciągam z szafy 70-tej sukienki i 20-tej pary butów, tylko dostaję to od nich. Każda z tych firm oczekuje, że finalnie dostanie ładne zdjęcie miss w swoim stroju. A tu pech! Spóźniłam się. Najśmieszniejsze jest to, że tak doradzili mi organizatorzy konkursu (śmiech). Gdy zaczynałam pozować na ściankach i zaproszenie było na godzinę 20:00, zawsze byłam na czas. Okazało się, że w dobrym tonie jest przyjechać na 20.30. Niestety, w przypadku premier filmowych jest inaczej.
YT:
Może tą przestrogą „żeby nie spóźniać się na premiery filmowe” zakończymy naszą rozmowę. Dziękuję Agato za poświęcony czas.